niedziela, 2 stycznia 2011

Cecylia Plater-Zyberkówna – jej ideał kobiety i świadectwo życia

Maria Motylińska

Cecylia Plater-Zyberkówna – jej ideał kobiety i świadectwo życia

Świadectwo życia

Cecylia Plater-Zyberkówna pochodziła z jednego z najznamienitszych rodów. Potomkowie – wywodzących się z Westfalii – zarówno Platerów o przydomku Broël jak i Zyberków (von Syberg zu Wischling), jako rycerze zakonu krzyżacko-inflanckiego, osiedlili się w Inflantach[1]. Oba rody spolonizowały się i przyjęły wiarę katolicką. W 1803 roku, Izabella Syberg, córka wojewody brzeskiego, ostatnia z rodu i dziedziczka całej fortuny gałęzi inflanckiej, poślubiła Michała Platera, jednego z młodszych synów podkanclerzego litewskiego. Umowa przedślubna (zatwierdzona następnie przez cara Aleksandra I) zastrzegała, że Michał Plater zrzeknie się swojej ojcowizny i przyjmie, dla siebie i swego potomstwa, zarówno herb jak i nazwisko Zyberków[2]. W pięćdziesiąt lat później przychodzi na świat ich wnuczka, Cecylia Plater-Zyberkówna, córka najstarszego z ich synów – Kazimierza.

Cecylia urodziła się 8 maja 1853 r. w majątku Passy, położonym około 30 km na zachód od Warszawy, który rodzice jej nabyli rok wcześniej celem łatwiejszego wychowania dzieci w duchu narodowym[3]. Była ósmym, najmłodszym dzieckiem i do 13 roku życia uczyła się w domu rodzicielskim, w którym – zwyczajem zamożnych rodzin – zatrudniano nauczycieli. Wychowywała się razem z dwiema siostrami i trzema braćmi, ponieważ dwóch braci zmarło w wieku dziecięcym.

Z domu rodzinnego wyniosła: - umiłowanie ojczyzny i pragnienie jej odrodzenia, oraz - głęboką wiarę, ugruntowaną formacją religijną. Te dwie wartości wytyczały kierunek jej życia i pozostała im wierna do śmierci.

Mieszkający w Inflantach Platerowie nie tylko spolonizowali się, ale uznali Polskę za swoją ojczyznę, wiążąc z nią swój los na dobre i na złe. Ojciec Cecylii, sam będąc uczestnikiem Powstania listopadowego, a następnie popowstaniowym emigrantem, wychowywał się w swoim domu w Liksnie (koło Dyneburga) razem z kuzynką – Emilią Plater, również uczestniczką powstania, uwiecznioną następnie przez Adama Mickiewicza w wierszu Śmierć Pułkownika[4]. W powstaniu brali udział także dwaj jego bracia stryjeczni: Cezary i Władysław Platerowie. Ich przykład i postawa rodziców wywarły wielki wpływ na Cecylię, która wspomina w życiorysie, że: „Ulubioną moją bohaterką była Emilia Plater, w której ślady nieraz marzyłam wstąpić gdy będę dorosłą”[5]. To „wstąpienie w jej ślady” usiłowała wprowadzić w życie w wieku lat dziesięciu, próbując ucieczki z domu, aby wziąć udział w Powstaniu styczniowym[6].

Drugą tradycją rodu, istotną dla ukształtowania osobowości Cecylii, było posiadanie kapelana, na którego obierano światłych kapłanów[7]. Ich zadaniem było nie tylko sprawowanie sakramentów czy nauczanie religii młodego pokolenia, ale formacja religijna i moralna całej rodziny, jak też z pewnością i służby dworskiej. Pierwszymi formatorami hrabianki, między 6 a 10 rokiem życia, byli: ks. Gardin – Szwajcar i o. Felicyssyn – kapucyn, który przygotowywał ją do pierwszej spowiedzi. „Msza codzienna, którą ksiądz Gardin w kapliczce odprawiał, wcześnie zaprawiła mnie do pobożności. Modliłam się wówczas z książeczki dziecinnej, której modlitwy, przyznać muszę, dość mnie nudziły, gdyż ich zawartości nie rozumiałam, ale za to z ogromnym zainteresowaniem wczytywałam się w Ewangelie, znajdujące się przy końcu dziełka – skąd następnie wynikło moje gorące zamiłowanie do Ewangelii i pewien zmysł w zrozumieniu Jej”[8].

Rodzice, świadomi jej inteligencji i talentów, pragnęli uzupełnić edukację córki. Wierni wspomnianym wyżej wartościom, wybierają szkołę, która nie tylko te wartości zachowa, ale również je rozwinie. Nie było to łatwe. Represje ze strony caratu po Powstaniu styczniowym objęły również szkolnictwo. Dlatego Cecylia zostaje umieszczona wiosną 1866 r. w szkole z pensjonatem - prowadzonej przez siostry Sacre Coeur - w Poznaniu, poza granicami Królestwa Polskiego. W tym samym roku umiera jej matka. Hrabianka uczy się tam przez cztery lata. Na użytek szkolny pisze różne dramaty i komedie, odgrywane następnie przez uczennice, do których maluje dekoracje. W 1870 r. kończy klasę I (najwyższą) z różnymi nagrodami[9] i na stałe wraca do domu.

Tegoż roku przenosi się wraz z ojcem i dwoma starszymi braćmi do Schlossbergu koło Iłukszty (Łotwa), dziedzicznego majątku ojca w Kurlandii, gdyż troje najstarszego rodzeństwa zawarło związki małżeńskie. Pod kierunkiem guwernantek wdraża się do gospodarzenia w majątku, prowadzenia domu, ogrodu, rachunków. Kontynuuje nadal swoje kształcenie ucząc się języków, m. in. litewskiego, „aby mieć łatwiejszy dostęp do ludzi” (Łotysze bowiem znali język polski), a także czytając wiele poważnych dzieł[10]. Naprzeciw Schlossbergu, po drugiej stronie Daugawy (Dźwiny) znajdowała się siedziba dziadka, Michała Platera-Zyberka, Liksna wraz z bogatą biblioteką naukową, która już w XVIII wieku liczyła od 8 do 12 tysięcy woluminów, a niewątpliwie została wzbogacona przez hr. Michała, który był jednym z założycieli Kurlandzkiego Towarzystwa Naukowego[11]. Spędziła także kilka miesięcy we Włoszech. Pobyt, spowodowany trudną sytuacją rodzinną jej siostry, wykorzystała studiując sztukę i zwiedzając północne Włochy. Wyjeżdżała również z ojcem do Krakowa na karnawał, gdzie miała kilku konkurentów starających się o jej rękę. W Schlossbergu zorganizowała, a następnie prowadziła – z pomocą wykształconej przez siebie młodej dziewczyny – szkółkę dla dzieci pracowników rolnych. Współdziała również z panią Iwicką, wyszukując w majątku ojca rodzin, które przyjmowały na wychowanie ubogie, osierocone dzieci. „Takich nagromadziło się około 30, których dalszy los okazał się, prawie wszystkich, pomyślny” – jak wspomina w swoim życiorysie[12].

Ma niespełna 23 lata kiedy w styczniu 1876 roku umiera jej ojciec i Cecylia staje na progu samodzielnego życia. Kapelanem w Schlossbergu był wówczas ks. Justyn Dawidowicz, zesłaniec, kapłan wielkiego ducha i umysłu. Za jego radą i pod jego kierunkiem podejmuje systematyczne samokształcenie w dziedzinie teologii, historii i filozofii. Poznaje historię Kościoła czytając „ze ścisłą notatką” monografie różnych świętych, poczynając od IV-go wieku (św.św. Hieronima, Jana Chryzostoma, Augustyna, Moniki...), poprzez wieki średnie, aż po czasy najnowsze. Również studiuje historię i literaturę polską, oraz „różne dzieła filozoficznej treści, do których miała największe zamiłowanie”[13]. Najważniejszy, decydujący wpływ na jej życie wywarły dwie książki (obie w języku francuskim): don Guepina – Saint Josaphat Archeveque de Polock... (żywot św. Jozafata Kuncewicza) i Lescoeur’a - La persecution de l’Eglise en Lithuanie... (Prześladowanie Kościoła na Litwie…). Pisze w swoim pamiętniku: [...]„wciąż nurtowało mi w duszy pragnienie – zaprząc siebie i swoje słabe siły do sprawy, której ten święty męczennik swe życie poświęcił. Czyż siła miłości nie jest już i na tym świecie silniejszą nad moc nienawiści? I czy jej wreszcie w powszechnym boju nie przemoże? Otóż zapragnęłam i ja być tą siłą miłości. Sumienie mówiło mi, że chcąc być narzędziem w ręku Pana, ku budowaniu Jego królestwa tutaj na ziemi, trzeba być czystą i wolną. Im czystsze narzędzie - tem skuteczniej działa”[14].

Cecylia już wie, co chce w życiu robić, kim chce być: „Postanowiłam wówczas za mąż nie wychodzić i poświęcić się całkiem pracy apostolskiej w kraju, aby choć drobną cegiełkę przyłożyć do prac i trudów św. Jozafata, w których ten święty swe życie położył”[15]. Odbyte w Krakowie, zimą 1876 r., rekolekcje u jezuitów, pod kierunkiem o. Horzaka, utwierdzają ją w powziętym zamiarze.

Pozostaje jeszcze przed hrabianką bardzo ważny wybór, a mianowicie: w jaki sposób realizować swe pragnienia? Jak przełożyć swój ideał na konkret życia? Poświęca temu trzy następne lata. W tym celu dwukrotnie wyjeżdża do Paryża. Pierwszy pobyt w 1878 r. trwa siedem miesięcy. Razem ze swoją starszą siostrą i Marią Zamojską kształcą się w pracy społecznej i zwiedzają różne instytucje dobroczynne Paryża. Hrabianka nawiązuje tam kontakt z francuskim zgromadzeniem ukrytym, do którego aspiruje i któremu proponuje przeszczepienie na teren Polski, jednakże jej plany kończą się fiaskiem. Drugi pobyt, dziewięciomiesięczny – rozpoczęty jesienią 1879, a zakończony wiosną 1880 r. – zostaje uwieńczony wyborem konkretnej drogi życiowej. Za pośrednictwem nuncjusza papieskiego, abp. Włodzimierza Czackiego, poznaje Józefę Chudzyńską[16], będącą przejazdem w Paryżu, która stoi na czele założonego przez o. H. Koźmińskiego zgromadzenia ukrytego, zajmującego się wychowaniem i nauczaniem młodzieży żeńskiej, Posłanniczek Najświętszego Serca Jezusa. Cecylia podejmuje decyzję wstąpienia do tego zgromadzenia, a następnie przez kilka miesięcy uczy się: „złotego haftu, wyrobu kwiatów, malarstwa na drzewie, atłasie i porcelanie”, aby przygotować się do prowadzenia szkoły uczącej zawodu ubogie dziewczęta. Po powrocie do kraju uczy się jeszcze kroju i szycia sukien[17], i uzyskuje patent rzemieślniczy.

Współdziałając z J. Chudzyńską i z siostrami nabywa w Warszawie, przy ul. Pięknej, plac i zaczyna budowę szkoły, która w styczniu 1883 r. rozpoczyna swoją działalność, jako „Zakład przemysłowo-rękodzielniczy” mający dwie klasy z pracowniami: sukien, bielizny, haftów i wyrobu bucików[18]. Celem szkoły było nie tylko uczenie dziewcząt zawodu, ale również ich wychowanie religijne i moralne. Mając trzydzieści lat Cecylia Plater-Zyberkówna rozpoczyna swoją działalność pedagogiczną i społeczną na szeroką skalę, współpracując zarówno z siostrami ze zgromadzenia, jak i z osobami świeckimi.

Dojrzałe życie i działalność Cecylii Plater-Zyberkówny przypadają na lata 1880-1919, w zaborze rosyjskim, głównie w Warszawie. Były to lata ujarzmiania niepokornego narodu polskiego przy pomocy administracji carskiej, wspartej działaniem wojska, policji i całego zastępu szpiegów; lata nasilonej rusyfikacji, szczególnie za czasów generała-gubernatora Osipa Hurki i kuratora oświatowego Aleksandra Apuchtina (1879 -1897); a także lata prześladowania przez carat Kościoła katolickiego, m. in. przez likwidację życia zakonnego. Pewne złagodzenie represji następuje dopiero po roku 1905. I wreszcie lata: 1914 - 1918, to lata I wojny światowej.

Śledząc przebieg życia Cecylii Plater-Zyberkówny trzeba mieć stale na uwadze to, co stanowiło jej ideał życia, a co najkrócej wyraża słowo odrodzenie – odrodzenie religijne i moralne społeczeństwa, narodu. To jest klucz do postaci hr. Cecylii Plater-Zyberkówny, do jej życia i działalności, gdyż sprawie odrodzenia narodu poświęciła swoje życie i majątek.

Cecylia Plater-Zyberkówna rozpoczęła swoją pracę nad odrodzeniem narodu od działalności pedagogicznej, którą obejmowała dziewczęta i starszą młodzież żeńską, będąc przekonana, że właśnie przez odrodzenie kobiety prowadzi droga do odrodzenia społeczeństwa. „Jaka kobieta – takie i społeczeństwo” napisała w jednej ze swoich pierwszych broszur[19]. Współdziałała w zakładaniu szkół, w tworzeniu dla nich programów nauczania i wreszcie broniła utworzonych zakładów.

Napływ kandydatek do szkoły przy ul. Pięknej spowodował, że wkrótce został otworzony internat, a następnie dokupiono sąsiedni plac i rozbudowano szkołę. Podyktowany zapotrzebowaniem społecznym zmieniał się także program nauczania i profil szkoły. Otworzono klasy ogólnokształcące, których liczba – w miarę upływu lat – wzrastała, a z kolei malała ilość uczennic uczących się rzemiosła. W ten sposób szkoła przekształciła się – w 1916 roku – w 8-mioklasowe gimnazjum z prawem przeprowadzania egzaminów maturalnych[20].

Od pierwszych lat istnienia szkoły prowadzono w niej ponadto tzw. „seminarium pod kluczem”, kształcące w sposób tajny nauczycielki i wychowawczynie, które funkcjonowało przez trzydzieści kilka lat, nigdy nie wykryte przez władze carskie[21].

W 1891 r. został zakupiony folwark Chyliczki, pod Warszawą, z przeznaczeniem na szkołę gospodarczą dla dziewcząt, którą w tym samym roku otwarto. Chodziło o to, aby w kraju o charakterze rolniczym przygotowywać wszechstronnie młode kobiety do pracy we własnym gospodarstwie rolnym. Szkoła miała szereg działów, m.in.: hodowla, ogrodnictwo, mleczarstwo, kucharstwo, piekarnictwo, przechowywanie płodów rolnych i przetwórstwo itd. Kurs początkowo trwał półtora roku (bardzo szybko rozszerzono go na dwa, a następnie – na trzy lata), w czasie którego należało przerobić wszystkie działy.

Już w trakcie istnienia szkoły hrabianka trzykrotnie wyjeżdżała za granicę gdzie zwiedzała podobne zakłady (była w Niemczech, Francji, Finlandii, Danii, Szwecji i Szwajcarii)[22]; sprowadzała stamtąd najnowocześniejsze urządzenia gospodarcze, kupowała najwydajniejsze rasy bydła i drobiu[23], aby zapewnić szkole wysoki i nowoczesny poziom nauczania, bo przeciętność jej nie zadowalała.

W początkowych latach, w warszawskiej szkole, Cecylia była przełożoną szkoły, księgową, nauczycielką haftu złotem i jedwabiem, kierowniczką pracowni, katechetką. Po rozbudowaniu szkoły wprowadziła zwyczaj gromadzenia wszystkich uczennic na dziesięciominutowe rozważanie tekstu Ewangelii, które sama prowadziła. W niedzielę to rozważanie trwało około pół godziny[24]. Do Chyliczek przyjeżdżała na dwa dni w tygodniu, aby wygłaszać pogadanki dla uczennic, które miały je przygotowywać do przyszłej roli żony, matki, obywatelki, lub informujące o zwiedzanych przez nią za granicą zakładach, czy poruszające aktualne problemy z życia szkoły. Pogadanki te cieszyły się tak dużym powodzeniem, że zaraz – na gorąco – spisywała je dla uczennic. Wprowadziła także tzw. autonomię, kiedy to uczennice przez dzień czy tydzień prowadziły zakład; co miało miejsce kilka razy do roku. Od 1905 r. funkcjonowały w szkole kółka samokształceniowe. Spotkania odbywały się raz na tydzień, na których uczennice wygłaszały przygotowane przez siebie referaty na tematy etyczne i społeczne, po których następowała dyskusja. Hrabianka starała się w nich uczestniczyć i wyczerpująco odpowiadać na stawiane przez uczennice pytania[25].

Szkoły, przy jej udziale założone i prowadzone, były od samego początku nieustannie narażone na zamknięcie, nie mówiąc o tym, że już samo uzyskanie zgody na ich otwarcie graniczyło z cudem. Carskie władze oświatowe domyślając się, że lekcje były prowadzone w niedozwolonym języku polskim, że tajnie nauczano języka ojczystego i historii Polski, że faktyczny program nauczania nie był zgodny z tym zatwierdzonym przez władze, nękały szkoły częstymi wizytacjami, żądaniami zwolnienia z pracy nauczycieli i innymi szykanami. Wykorzystując swoją pozycję społeczną i koligacje hrabianka kilkakrotnie udawała się do Petersburga, docierała do wysokich urzędników carskich, do ministrów: oświaty i obcych wyznań, a nawet do „cesarzowej matki i młodej cesarzowej”, aby obronić szkoły i ich program[26].

W 1913 r., ze względu na stan zdrowia, Cecylia wycofuje się z czynnej pracy w obu szkołach, chociaż nadal przy nich zamieszkuje i uczestniczy w ich życiu. Szkoły prowadzone przez zgromadzenie istniały dalej – także po jej śmierci – i kształciły oraz wychowywały, w duchu katolickim i patriotycznym, młodzież żeńską ze wszystkich klas społecznych. W obu szkołach, od początku ich istnienia, obowiązywała zasada, że 25% miejsc jest zarezerwowanych dla uczennic pochodzących z niezamożnych rodzin, których nie było stać na opłacanie nauki. Były one zwalniane z opłat zupełnie lub korzystały ze znacznych ulg, ale zobowiązywało ich to moralnie do tego, że będąc już dorosłymi i mając wystarczające dochody będą spłacać swój „dług” szkole w postaci opłat na naukę innej niezamożnej uczennicy. Przez mury szkoły chyliczkowskiej – do wybuchu II wojny światowej – przeszło 1800 uczennic[27]. Liczba uczennic – przez 50 lat istnienia szkoły przy ul. Pięknej w Warszawie – wyniosła 6300[28], a szkoła istniała jeszcze potem przez dziesięć lat. Kres ich działalności położył dopiero ustrój polityczny, jaki zaistniał w Polsce po II wojnie światowej. Do końca życia hrabianka troszczyła się o kształt polskiej szkoły i o jej reformę. Wygłaszała referaty i publikowała na ten temat broszury: W sprawie szkoły polskiej, Warszawa 1906 i O potrzebie reformy szkoły średniej dla dziewcząt, Warszawa 1917.

Do zainicjowania kolejnej sfery działalności Cecylii Plater-Zyberkówny, działalności pisarskiej, przyczyniła się bezsenność, na którą przez znaczną część swego życia cierpiała. „Nie znaczyło to, żebym pisała w nocy, ale w nocy treść rozdziałów w myśli układałam” – pisze w swoim życiorysie[29]. Nie była to literatura piękna, ale książki i broszury o treści religijnej, wychowawczej i społecznej. Lista publikacji obejmuje ponad 40 pozycji, w tym pięć książek i dwa modlitewniki liczyły od 400 do 600 stron. Reszta to broszury: obszerniejsze miały objętość ponad 100 stron, a mniej obszerne liczyły ich kilkadziesiąt. Kilka książek miało dwa, a nawet trzy wydania. Część z nich publikowała anonimowo lub pod psedonimem, aby jej status społeczny czy płeć nie odstraszały adresatów, zwłaszcza młodzieży męskiej.

W pierwszym momencie może zaskakiwać szeroki wachlarz tematów – od książek do nabożeństwa i rekolekcji, po broszury poświęcone pracy; od książek adresowanych do dziewcząt i młodych kobiet, po książki przeznaczone dla młodzieży męskiej – ale nie należy zapominać o idei odrodzenia, która także spajała jej pisarstwo. W przedmowie do pierwszego wydania książki Na Przełomie tak uzasadnia swoje pisarstwo: „Literatem nie jestem, ani kapłanem, jeśli więc dziś zabieram się do pisania w sprawie młodzieży, to nie dlatego, aby mnie do pisania jakie literackie uzdolnienie upoważniało lub obowiązek duszpasterski przynaglał, ale dlatego jedynie, że myślę i czuję, i że myśl i uczucie niekiedy duszę mi rozsadzają. Piszę dlatego, że jestem człowiekiem i że zatem wszystko, co ludzkie, żywo mnie obchodzi – i że na świecie obojętnym widzem żadną miarą być nie mogę. Piszę jeszcze dlatego, że kocham młodzież, że ją znam i ośmielę się twierdzić, że ją nieco rozumiem, gdyż przez długie lata ustawiczny stosunek z nią mnie łączył, a posiadam jej zaufanie [...] I dlatego jeszcze piszę, że kocham swój kraj, a więc trudno mi patrzeć z zimną krwią na ciężkie straty, jakie on wciąż ponosi, tracąc marnie kwiat swój młodociany przez zarazę demoralizacji, skutkiem której charaktery marnieją, a szlachetny typ się zatraca”[30].

Pisała z serca i rzeczywiście do serca młodzieży trafiała. Br. Bronisław Załuski, marianin i jej wychowanek, przytacza w swojej książce poświęconej Cecylii Plater-Zyberkównie fragmenty korespondencji kierowanej do niej przez jej uczennice, wychowanków i czytelników, a świadczące o tym, jak wielki wpływ miała na dusze młodych ludzi[31].

Pierwszą książkę wydała w 1891r., była nią książka do nabożeństwa dla kobiet Życie katolickie, którą następnie uzupełniła, w 1894 r., o drugi tom, składający się z dwóch części: I-szej poświęconej pracy i II-giej zawierającej ogólne zasady postępowania oraz regulamin życia. Część z książek przeznaczonych dla młodzieży żeńskiej powstała w oparciu o pogadanki wygłaszane do uczennic szkoły warszawskiej i chyliczkowskiej. Można powiedzieć, że były to pierwsze podręczniki do przedmiotu „wychowanie do życia w rodzinie”, który zainicjowała w Królestwie Polskim. Są to książki: Kobieta – ogniskiem w rodzinie, Kilka myśli o wychowaniu w rodzinie, Kobieta obywatelka, czy wydane przy końcu życia Na progu małżeństwa. Istotną rolę odegrały książki adresowane do młodzieży męskiej. Na wymienienie zasługują także broszury poświęcone pracy i świętowaniu, oraz propagowaniu założonych przez nią stowarzyszeń. Zabierała głos w sprawach istotnych dla życia społecznego; pisała o emancypacji i równouprawnieniu kobiet, o pornografii, o kwestii socjalnej.

Cecylia Plater-Zyberkówna umiała odczytywać znaki czasu. Stykając się ze złem, widząc potrzeby, nie narzekała, nie załamywała rąk, ale szukała środków zaradczych i ludzi, z którymi mogłaby współdziałać. I rozpoczynała działanie ufna w pomoc Bożą i przekonanie, że na drodze czynu znajdą się narzędzia, a ludzie wyrobią się w pracy. Oddziaływała nie tylko przez szkoły i słowo pisane, ale również przez pracę społeczną, która – jak poprzednie jej działalności – miała rozmach i szeroki zakres. Poza tym cechował ją optymizm, co nie oznaczało, że była naiwna. Walczyła z pesymizmem, czarnowidztwem i krytykanctwem, które już w zarodku potrafią zniszczyć wszelkie działanie. Umiała także swoim zapałem i optymizmem zarażać innych.

Opieka nad dwoma kuzynami, uczącymi się w Warszawie, zbliżyła ją do młodzieży męskiej i „dała poznać – jej smutne położenie i potrzeby”[32]. Młodzież, pozbawiona ideałów i bez perspektyw życiowych wobec panowania zaborcy, łatwo ulegała uczuciu beznadziejności i demoralizacji; dawała posłuch prądom socjalistycznym, traciła wiarę i odchodziła od Kościoła. Należało więc ukazać młodzieży prawdziwy ideał życia i przywrócić jej wiarę.

W tym celu Cecylia Plater-Zyberkówna pisze i wydaje w 1905 r. książkę Na Przełomie i modlitewnik dla mężczyzn, a w 1908 r. – Ideał a młodzież. Br. B. Załuski wspomina w swojej książce, że jeszcze w dwadzieścia pięć lat po ukazaniu się Na Przełomie, książka ta była lekturą programową w kołach Odrodzenia i nadal wywierała znaczny wpływ na młodzież; oraz składa świadectwo, że jego samego książka ta uchroniła od przyjęcia materializmu i utraty wiary[33].

Zakłada ponadto (zalegalizowane w 1907 r.) Towarzystwo Przyjaciół Młodzieży, którego zadaniem było skupiać, uczyć i kształtować młodzież męską – gimnazjalną i uniwersytecką – aby w wieku przełomowym mogła się utrzymać na drodze wiary, aby urobić z nich takich ludzi, jakich kraj i społeczeństwo najbardziej potrzebują. „Kraj potrzebuje ludzi, którzy by mu byli filarami. [...] Potrzeba nam dziś całego zastępu ludzi nowego typu: nieskazitelnych, bezinteresownych, którzy by się nie ubiegali za tytułem bez pracy, za honorem bez zasługi, którzy by przed złotym cielcem karku nie zginali, których by dym kadzidła nie odurzał, a którzy by nie byli zdolni do marnego pochlebstwa [...]”[34]. Kształcenie pionierów katolicyzmu, a więc przyszłych profesorów, pedagogów, prawników, dziennikarzy, kapłanów, działaczy społecznych itp. stawiano na pierwszym planie.

Dla osiągnięcia tych celów Towarzystwo skupiało uczącą się młodzież w samokształceniowe kółka etyczne, prowadzone w duchu katolickim i otwierało ogniska rodzinne. Udzielało pomocy finansowej na opłacenie czesnego i fundowało stypendia na kształcenie się za granicą lub na specjalne studia naukowe w kraju. Zakładało dla młodzieży czytelnie i wypożyczalnie książek, wydawało książki filozoficzne i etyczne oraz pismo. Wreszcie urządzało odczyty i prelekcje naukowe lub apologetyczne. Zadania swoje Towarzystwo mogło pełnić dzięki poważniejszym składkom wyjednywanym przez hrabiankę u swoich krewnych i arystokratycznych przyjaciół[35].

Zasadą Towarzystwa było oddziaływać na młodzież przez samą młodzież. Koła etyczne gromadziły systematycznie starszą młodzież na zebrania (raz w tygodniu), na których były wygłaszane referaty o treści religijno-filozoficznej, społecznej, etycznej lub omawiano aktualne problemy nurtujące społeczeństwo. Po referatach miała miejsce dyskusja. Referaty przygotowywała sama młodzież lub zapraszano znawcę zagadnienia z zewnątrz. Z nich to właśnie rekrutowało się koło prelegentów, którzy przygotowany referat wygłaszali także na spotkaniach innych kół, a przede wszystkim ognisk rodzinnych. Od początku 1909 r., przy pomocy finansowej Towarzystwa, młodzież z kół etycznych wydawała miesięcznik „Prąd”. Z kolei młodzież szkół średnich skupiały ogniska rodzinne, liczące od 20 do 30 uczestników, które miały charakter środowiska towarzysko-koleżeńskiego. Młodzież spotykała się co dwa tygodnie w stałej siedzibie, którą był dom któregoś z członków Towarzystwa, wysłuchiwała prelekcji, dyskutowała, zaopatrywała się w książki i broszury. Na zakończenie była zawsze „herbatka”, a także czasami występ artystyczny. W spotkaniach tych uczestniczyła pani domu, która nadawała im ciepłą, rodzinną atmosferę. Nie należy zapominać, że ówcześnie dla pobierania nauki młodzież była zmuszona wyjeżdżać daleko od domu rodzinnego[36].

Oparcie i pomoc w pracy nad kształtowaniem młodzieży męskiej znajdowała Cecylia w ks. dr Jerzym Matulaitisie-Matulewiczu, późniejszym odnowicielu księży marianów, biskupie wileńskim i błogosławionym. Od grudnia 1904 r. do jesieni 1907 r. ks. Jerzy Matulewicz przebywał pod opieką zgromadzenia, gdzie był leczony i gdzie następnie zamieszkiwał prowadząc działalność duszpasterską i społeczną. W 1907 r. został powołany na profesora Akademii Duchownej w Petersburgu. Ponownie przebywał w Warszawie, w domu przy ul. Pięknej, od maja 1914 r. do sierpnia 1915 r., kiedy to wybuch I wojny światowej uniemożliwił mu wyjazd z Warszawy[37].

W 1915 r. władze rosyjskie zamknęły stowarzyszenie i czasopismo „Prąd”. Podjęte, przez hrabiankę i byłych wychowanków Towarzystwa, starania o jego reaktywowanie doprowadziły – po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. – do utworzenia stowarzyszenia, już na gruncie akademickim, pod nazwą „Odrodzenie”, które przejęło metody pracy i doświadczenie Towarzystwa[38].

Towarzystwo Przyjaciół Młodzieży „było wyłącznym dziełem i zasługą hr. Plater-Zyberkówny. Ona opracowała dla niego ustawę, zgromadziła ludzi, stworzyła organa i instytucje, przez które Towarzystwo swe zadania wypełniało, zdobywała znaczne środki materialne, ...wreszcie nadawała kierunek duchowy pracy wśród młodzieży”[39] pisze Bronisław Załuski – senior „Odrodzenia”.

W 1906 r., jako kontynuacja ukazu tolerancyjnego, zostaje wydana ustawa stowarzyszeniowa, pozwalająca na jawne tworzenie organizacji katolickich. Dzięki niej mogło zostać zalegalizowane Towarzystwo Przyjaciół Młodzieży, którego początki i działalność sięgają 1903 r. i Towarzystwo Zjednoczonych Ziemianek, które powstało z połączenia, zainicjowanych przez Cecylię Plater-Zyberkównę i Marię Kleniewską, kół zrzeszających zamożne kobiety mieszkające na wsi. Działalność tego Towarzystwa koncentrowała się wokół pracy kulturalnej na wsi, szczególnie wspierało ono zakładanie ochronek i szkół elementarnych na wsi, wydawało również czasopismo „Świat kobiety”[40]. Hrabianka współdziała jeszcze przy tworzeniu Czytelni Katolickiej, w opiece nad sierotami, ale w 1907 r. usuwa się z tych kobiecych stowarzyszeń, aby wspólnie z Kazimierą Proczek (dr filozofii) założyć Katolicki Związek Kobiet Polskich[41].

Celem Związku było jednoczyć wszystkie Polki, o przekonaniach katolickich, w pracy kulturalno-społecznej dla podniesienia oświaty, moralności i dobrobytu kobiet, oraz starać się o rozwiązanie kwestii kobiecej w oparciu o zasady katolickie. Praca, którą prowadzono w Związku skupiała się wokół dwóch płaszczyzn: szerzenia wiedzy i wychowania, w duchu katolickim, wśród inteligentnych kobiet, m.in. przez organizowanie kursów, szerzenia wiedzy i cywilizacji, oraz dobrobytu wśród warstw robotniczych[42].

Już po roku działalności Związek mógł się pochwalić znacznym dorobkiem jeśli chodzi o pracę na rzecz robotników i ich rodzin. Prowadzono pogadanki dla ubogich matek, pogadanki dla terminatorów, katechizację dzieci po parafiach, otworzono mleczarnię dla ludności robotniczej na przedmieściu Warszawy. Najważniejszą jednak tutaj inicjatywą było przeniesienie na grunt Polski idei ogrodów robotniczych (dzisiejszych ogródków działkowych)[43]. Wiosną 1907 r. założono je dla 40 rodzin, a w 1910 r. było ich już 480.

W czasie swoich podróży po zachodniej Europie hrabianka miała możność spotykać wykształcone kobiety – na uniwersytetach, kongresach i wiecach – wypowiadające się o najważniejszych zagadnieniach życiowych, moralnych i religijnych: o szkolnictwie, o sprawach małżeńskich, o prawodawstwie itp., ale wszystkie te kobiety były bezwyznaniowe[44]. Stanowiło to bodziec do otwarcia przez Katolicki Związek Kobiet, w 1907 r., trzyletnich Kursów Naukowych kształcących na poziomie uniwersyteckim młode kobiety, które po ukończeniu pensji, potrzebowały uzupełnić swoje wykształcenie w celu podjęcia pracy nauczycielskiej lub zawodowej. W ten sposób „seminarium pod kluczem” otrzymało wreszcie legalną, instytucjonalną postać. „Jeżeli my chrześcijanki nie będziemy popierać [...] wyższego kształcenia kobiet, a bojkotować kobiety rwące się do wiedzy; to świat pozbawiony czynnika chrześcijańskiego coraz bardziej będzie chylić się ku spoganieniu”[45] – pisała Cecylia w swojej broszurze.

Kierowniczką Kursów Naukowych została Kazimiera Proczek, absolwentka Uniwersytetu we Fryburgu. Obejmowały one kurs ogólno-kształcący i 2 wydziały: historyczno-literacki i przyrodniczo-matematyczny[46]. Oczywiście czesne za naukę nie wystarczało na pokrycie kosztów i znowu hrabianka musiała szukać sponsorów. Pierwszych 117 absolwentek ukończyło Kursy w 1910 r. Kursy Naukowe przez kilkanaście lat uzupełniały lukę jaka istniała w kształceniu kobiet na terenie Polski, gdyż dopiero po 1919 r. wyższe uczelnie zaczęły przyjmować kobiety na studia, wtedy Kursy straciły rację bytu i zostały zawieszone.

Cecylia Plater-Zyberkówna zmarła 6 stycznia 1920 r. W życiu poświęconym Bogu, była pedagogiem – wychowawcą i działaczką społeczną. Odnosząc do niej słowa Jana Pawła II można powiedzieć, że była ową „dzielną niewiastą” (por. Prz 31,10n), która stała się „niezastąpionym oparciem i źródłem duchowej siły dla innych”, a którym niejednokrotnie wiele zawdzięczają całe narody[47]. Owocem jej życia było wychowanie całego zastępu kobiet i mężczyzn, ludzi wierzących, światłych i bezinteresownych, którzy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości stali się jej filarami.

Ideał kobiety

Gorącym pragnieniem Cecylii Plater-Zyberkówny było odrodzenie religijne i moralne społeczeństwa, a w tym odrodzeniu pierwszorzędną rolę miała pełnić kobieta. Ten program odrodzenia kreśliła następująco: przez odrodzoną kobietę do odrodzenia rodziny, a przez odrodzoną rodzinę do odrodzenia społeczeństwa[48]. „Należy do roboty ratunkowej wprząc kobietę, co więcej, dać jej w tej pracy naczelną inicjatywę [...] rzucić ideał w jej serce, wykształcić odpowiednio i następnie pchnąć do czynu!”[49] Kobieta może stanowić niespożytą siłę ku dobremu, „pod jednym wszakże warunkiem, że siłę swej namiętności zwróci ku ideałom dobra, prawdy i piękna”[50]. Jaką więc winna być kobieta? Jaki ideał kobiety stawiała hrabianka przed swoimi wychowankami i w swoich publikacjach? Trzeba jednak opis tego ideału poprzedzić krótką refleksją nad tym, jakie są powołania kobiety. Cecylia pisała o tym w broszurze zatytułowanej O trzech drogach życia, czyli o powołaniu.

Bóg powołuje człowieka do istnienia i to istnienie ma swój cel, swoją misję do spełnienia. Każdy człowiek ma swoje zadanie, które mieści się w ramach szerszego powołania, a które tradycyjnie nazywa się w Kościele stanem życia.

Hrabianka ukazuje kobiecie trzy drogi, które przed nią stoją, trzy powołania:

- do stanu małżeńskiego, - do służby Bożej w zakonie, - do służby Bożej wśród świata, w dobrowolnym dziewictwie lub wdowieństwie[51].

Powołanie do stanu małżeńskiego jest najbardziej powszechnym powołaniem, do którego Bóg powołał człowieka przy jego stwarzaniu, a Chrystus podniósł je do godności sakramentu. Do małżeństwa potrzeba miłości opartej na szacunku, na wzajemnym zaufaniu, na zrozumieniu się i przenikaniu dwóch dusz, na zlaniu się w jednym uczuciu – w miłości do Boga Stwórcy. Celem małżeństwa jest budowanie rodziny. „Rodzina, to pierwsze społeczeństwo, to jego fundament – tworzenie zaś rodziny to najświętszy obowiązek w małżeństwie, trzeba tylko, aby małżonkowie widzieli w nim powołanie zaszczytne, misję, przez którą przekazuje się ludzkości nieśmiertelność. [...] Jeślibyśmy pozwolili zrujnować rodzinę, tem samem zrujnowalibyśmy podwalinę zdrowia i bytu społecznego”[52].

Druga droga, powołanie do służby Bożej, nie zależy od nas samych: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15,16). Kobieta z postanowienia Bożego była przeznaczona na towarzyszkę mężczyzny, aż do chwili, w której Najświętsza Maryja Panna stała się Oblubienicą Ducha Świętego, Matką Jezusa Chrystusa i matką nas wszystkich według ducha i łaski. Od tej chwili otwiera się przed kobietą nowa droga życia – za przykładem Jezusa Chrystusa i Maryi – życia w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie. Jednak jest wiele sposobów wyłącznego służenia Bogu: zadaniem jednych jest naśladować ukryte życie Zbawiciela i Jego Matki Najświętszej; drudzy naśladują wędrowne i nauczające, apostolskie życie Zbawiciela; inni znów naśladują bogomyślność i pokutę Chrystusa[53].

Poza tymi dwoma powołaniami dobrze znanymi istnieje trzecia droga – droga dobrowolnego dziewictwa lub wdowieństwa wśród świata – której ludzie nie tylko nie uznają za powołanie, ale często ośmieszają osoby, które tą drogą idą. Bóg dlatego zostawia wśród świata tyle osób wolnych, aby mogły śpieszyć tam, gdzie potrzeba chwały Bożej i dobra ludzi. Potrzeb jest wiele: dzieci nie znające Boga, wielu małoletnich i starców bez opieki, chorych i kalek; wiele dzieł dobroczynnych, które kuleją ze względu na brak współpracowników itd. To powołanie od poprzednich różni się tym, że Bóg daje je poznać przez okoliczności i zwykle się go nie wybiera, tylko przyjmuje z ręki Boga[54].

Jednych Bóg wzywa przez wewnętrzny pociąg do pewnego rodzaju życia, czy do pewnej pracy, a innych do poświęcenia Mu się przez rozbudzenie w duszy gorącego pragnienia doskonałości. Można się jednak rozminąć z powołaniem, gdyż zwykle nic się nie robi, aby głos Boży usłyszeć; a wręcz przeciwnie, czyni się wszystko, aby go zagłuszyć. Poza tym młode dziewczęta tak są wychowywane, że wzrastają w przekonaniu, że małżeństwo jest jedynym powołaniem kobiety[55].

I jeszcze o jednym powołaniu pisze hrabianka, o powołaniu drogim jej sercu. Powołanie wychowawcze, chociaż nie stanowi odrębnej kategorii powołania, to można je realizować na wszystkich trzech drogach życia. Każda kobieta – tylko z małymi wyjątkami – jest powołana do bycia wychowawczynią, własnych albo cudzych dzieci. Jakże dużo jest osób, które zawód nauczycielski traktują jak rzemiosło, a nie jako powołanie[56]. Jest dziś dużo nauczycielek z patentami, ale mało wychowawczyń, które by równocześnie zajmowały się i duszą i ciałem. Cóż za przyszłość nas czeka, jeżeli młodzież będzie tylko uczona, ale nie wychowywana, pozostawiona bez dozoru i nie strzeżona. Jakie jest wychowanie bez Boga?[57] I nie tylko nauczycielki bywają nieprzygotowane do zawodu, ale także młode matki nie zastanawiają się nad tym jak wychowują.

Jaką zatem winna być kobieta, powołana do małżeństwa i budująca swoją rodzinę, aby mógł zostać zrealizowany ów program naprawczy społeczeństwa? Cecylia Plater-Zyberkówna przedstawia nam to w swojej książce Kobieta – ogniskiem w rodzinie. Ideał kobiety jest tu przyrównywany do ogniska. Kobieta na wzór ogniska powinna: oświecać, ogrzewać, pokrzepiać, skupiać i rozweselać.

Kobieta winna być w swej rodzinie światłem i dlatego powinna być wszechstronnie wykształcona. Na kobiecie spoczywa obowiązek wychowania i stąd kobieta powinna posiadać ogólną wiedzę w wielu dziedzinach, takich jak: pedagogika z elementami psychologii, higiena z elementami pielęgniarstwa, prowadzenie gospodarstwa domowego z elementami ekonomii i umiejętnością posługiwania się budżetem domowym, estetyka z elementami historii sztuki, podstawy prawa, oraz etyka i apologetyka chrześcijańska[58].

Kobiecie jednak przede wszystkim potrzeba wykształcenia i wyrobienia pedagogicznego, „bo na jej kolanach i u jej boku kształcą się ludzkie pokolenia”. Nie może opierać się tylko na intuicji. Potrzeba jej wiedzy o wychowaniu, aby móc prawidłowo wychowywać dzieci i nie powtarzać błędów wychowawczych z pokolenia na pokolenie. Jej piecza w tej dziedzinie powinna sięgać poza rodzinę. Powinna nie tylko wiedzieć, ale i wpływać na to, czego jej dzieci się uczą, czy to w szkole, czy poza nią[59].

Kobieta winna być w rodzinie strażniczką wiary i obyczajów. Matka jest pierwszą nauczycielką religii swoich dzieci. Religia jest nauką, na wykład której nie ma określonego terminu, bo zaczyna się od pierwszego przeżegnania się dziecka; jest nauką, której trzeba uczyć nie tylko książką, ale i życiem, i matka jest w tym najpierwszą mistrzynią[60]. Ma – spośród wielu zasad moralnych – uczyć także obowiązków społecznych, gdyż potem bywa w społeczeństwie wielu pasożytów, umiejących tylko wymagać i brać, a nic ze siebie społeczeństwu nie dawać. Ma również uczyć odpowiedzialności, bo „komu wiele dano, od tego wiele żądać będą”.

Ognisko nie tylko oświeca, ale i ogrzewa. Nie wystarczy, aby kobieta miała wykształcony umysł, ale jeszcze potrzeba, aby miała dobre serce. Zimno jest na świecie, panuje egoizm i nie wiadomo komu można zaufać. I smutno jest na świecie, bo chociaż świat zdaje się śmiać, to jakże często tym śmiechem pokrywa łzy. Kobieta powinna być ogniskiem w rodzinie, przy którym jest jasno, swojsko i ciepło. A tym, co daje ciepło jest jej serce pełne miłości, bo przecież miłość jest pierwszorzędnym czynnikiem w życiu rodziny[61].

Ta dobroć nie jest czułostkowością, ślamazarstwem, pozwalaniem na jeżdżenie sobie po głowie, jednym słowem nie jest słabością. Dobroć ma być siłą miłości wykształconej w sercu, która opiera się na roztropności. Ma być tą siłą miłości, która sprawia, że człowiek panując nad sobą potrafi – jeżeli trzeba – ustąpić drugiemu, o drugich pamiętać i siebie dla drugich poświęcić. Przed kobietą, jak i każdym człowiekiem, stoją zawsze dwie drogi: droga egoizmu i droga miłości. Biada rodzinie jeżeli kobieta wybierze drogę egoizmu.

Serce kobiety nie powinno zasklepiać się jedynie w wąskim kręgu rodzinnym, ale powinno obejmować także najbliższe otoczenie. Kobieta winna rozumieć „i to jeszcze, że do niej należą nie tylko mozoły gospodarcze, ale wszyscy biedni, chorzy, smutni, nieumiejętni i pokrzywdzeni, i że około niej ma prawo skupiać się wszelka niedola, aby z jej serca czerpać balsam gojący”[62]. Pracując dla swojej rodziny, sąsiedztwa, wioski, regionu lub w jakimś stowarzyszeniu, kobieta będzie pracować dla narodu.

Kobiety powinny mieć również „ducha obywatelskiego”; być świadome tego, co się od nich należy społeczeństwu, być świadome obowiązków społecznych i obywatelskich. „Duch obywatelski” jest to duch, który sprawia, że człowiek – odczuwając swoją przynależność do społeczności ojczystej – całą duszą oddaje się pracy dla tej społeczności. Dobry obywatel zna swój kraj, bo bez tego nie umiałby w nim rozumnie gospodarować i zna swoich rodaków, bez czego nie mógłby z nimi współpracować. Kocha kraj, jak i ziomków, bo bez tego nie mógłby im wiernie służyć. Zna historię swej ojczyzny oraz rodzimą literaturę, w których poniekąd jest zawarty geniusz narodowy i z tego źródła czerpie ducha. Wreszcie dobry obywatel przez niedbalstwo nie wstrzymuje się od głosowania. Duch obywatelski stanowi siłę, która w społeczeństwie czyni cuda[63].

Ognisko pokrzepia, zaspokaja potrzeby bytowe rodziny. Dopóki człowiek będzie jadał, mieszkał, ubierał się itp., będzie potrzebował, aby ktoś tym potrzebom w rodzinie zaradzał. Tak więc kobieta powinna być gospodarna, praktyczna, przezorna, pracowita, dobra organizatorka itd., jednym słowem powinna być uosobieniem „dzielnej niewiasty” z Księgi Przysłów[64].

Ognisko skupia[65]. Człowiek jako istota społeczna potrzebuje wymiany myśli, wrażeń, uczuć, potrzebuje wypoczynku. Jeżeli nie znajduje tego w rodzinie, to szuka poza domem. Jeżeli kobieta nie będzie siłą skupiającą w rodzinie, zaspokajającą te potrzeby i nie będzie przeciwdziałać różnym siłom odśrodkowym, to rodzinie będzie zagrażać rozpad. Ważnym jest to codzienne jednoczenie rodziny, które zwykle ma miejsce wieczorem. Jednoczyć będzie wspólny posiłek, ale też i inne sposoby wspólnego spędzania wieczorów czy wolnego czasu. Chwalebnym zwyczajem jest kończyć dzień wspólną modlitwą, która skupia członków rodziny u stóp wspólnego Ojca.

Kobieta powinna pamiętać o uroczystościach rodzinnych, o imieninach, rocznicach itp., oraz dawać impuls do odwiedzania się i wzajemnej pomocy. Do kobiety powinno należeć podtrzymywanie łączności rodzinnej, bo zatraca się obyczaj rodzinnej solidarności, tak że nawet bliscy krewni mało się znają, lub nie znają się wcale. Kobieta powinna być tą, która wnosi do rodziny pokój i dba o jego zachowanie. Kobiecie jest nieodzowna także dyskrecja. Z natury zna różne szczegóły z życia domowników i rodziny. Jeśli nie będzie dyskretna, stanie się rozsiewaczką plotek i będzie nieść niezgodę tam, gdzie powinna wnosić pokój. „O ile nie będzie studnią, może stać się kałużą”[66].

To skupianie rodziny nie może jej członków ograniczać, zasklepiać, zatrzymywać, ale ma być dla nich „oparciem do wzlotu”, dawać siłę do wzlotu. Rodzina nie jest celem samym w sobie, jak nie jest celem rodziców żyć wyłącznie dla dzieci, a dzieci – dla rodziców, ale ma być tą komórką w organizmie społecznym, która niesie mu odżywcze soki.

Ognisko rozwesela[67]. Wesele jest konieczne do utrzymania zdrowia psychicznego człowieka, a więc i rodziny; ma własności uzdrawiające i dezynfekujące. Wesele to nie wesołkowatość, to prymat pierwiastka duchowego nad materialnym. Nie polega ono na tym, aby być zawsze wesołym i stereotypowo uśmiechniętym, ale na tym, aby zachowywać spokój i pogodę ducha. Kobieta powinna starać się nie ulegać zmiennym nastrojom, nie pielęgnować w sobie rozgoryczenia, a w trudnościach - umieć poczekać i przeczekać; samej nie upadać na duchu i umieć podtrzymać innych. Trzeba „mieć słońce w duszy”[68], aby móc nim innych pokrzepiać. Ale aby mieć to słońce w duszy potrzeba spełnienia kilku warunków, z których nie wszystkie od nas tylko zależą, a mianowicie: być na drodze swego powołania, nie przeżywać konfliktów z racji kolizji obowiązków, mieć czyste sumienie i trzeba mieć zaspokojone elementarne warunki bytowania.

Temu weselu w rodzinie, tej pogodzie ducha, będą sprzyjać także pewne warunki zewnętrzne, związane z urządzeniem mieszkania, o których kobieta powinna nie zapominać. Chodzi tu o estetykę mieszkania, o to, aby było w nim dużo światła i powietrza, a także kwiatów czy zieleni. Wreszcie na stan duszy mieszkańców domu pozytywny wpływ mają ład i porządek w nim panujące.

Nade wszystko jednak kobieta powinna być moralnie zdrowa[69]. Powołaniem kobiety jest przekazywać następnym pokoleniom nie tylko zdrowie fizyczne, ale i moralne. Bowiem kobieta kształci obyczaje, uczy zasad i nie tylko piersią karmi, ale nade wszystko karmi swoim duchem. Dlatego kobieta winna strzec czystości świątyni swego serca, bo co ma w swym sercu, to będzie przekazywać w swojej rodzinie, to będzie przekazywać swoim dzieciom. Warto w tym miejscu przywołać to, co hrabianka pisała na temat pornografii i co jest nadal aktualne.

Pornografia – jak o tym świadczy źródłosłów – jest to pismo opiewające brud moralny (pornos = brud, grafia = opis), zajmuje się wyłącznie brudem moralnym. Jest to nie tylko opis brudu, ale jest to lubowanie się w brudzie, apoteoza brudu, legalizacja brudu. Brudnym – w znaczeniu moralnym – nazywamy to wszystko, co znieprawia w człowieku jego poczucie etyczne i wynaturza w nim jego pierwiastki duchowe. Jeżeli walczymy z brudem fizycznym, jeżeli przed operacją niezbędna jest dezynfekcja narzędzi chirurgicznych, jeżeli nie wolno przez swoje postępowanie zarażać drugiego człowieka; to nie uważamy, że stanowczo powiedziane „nie wolno” jest brakiem tolerancji lub obrazą dla kogokolwiek. Czemu to dla brudu moralnego przyjmujemy inną zasadę i bez zająknienia głosimy bezgraniczną tolerancję?[70]

Człowiek obcujący z brudem moralnym, oswaja się z nim. Brud przestaje go razić, znieczula się jego zmysł etyczny, obniża wrażliwość sumienia, a co więcej kształci on w sobie wyrozumiałość dla zła, która nie jest chrześcijańską wyrozumiałością dla grzeszącego, lecz po prostu otrzaskaniem się ze złem. Taki człowiek będzie patrzeć obojętnie na szerzącą się demoralizację i jej skutki. Uwiedzenie czy zdrada małżeńska będą dla niego tylko ekscytującym epizodem życiowym, a aborcja – dzieciobójstwo – jedynie roztropnością kobiety. Pornografia jest skutkiem zepsucia, ale jest również jego początkiem[71]. „Pornografia uspasabiając człowieka wyłącznie do życia zmysłowego, zaciera w nim tem samem wszelki duchowy pierwiastek [...]”[72].

Jeżeli pornografia jest szkodliwa dla wszystkich, to szczególnie jest szkodliwa dla kobiety, jako wrażliwszej od mężczyzny, a której specjalnym zadaniem jest bycie wychowawczynią i strażniczką ogniska rodzinnego. Ma przecież strzec rodzinę przed tym, aby brud moralny nie wtargnął do niej. Jeśli sama będzie przepojona brudem, to jak tego dokona? Ponadto pornografia odziera ze wstydu. Trzeba tu umieć odróżniać wstydliwość od pruderii. Wstydliwość jest objawem czystości duszy i poczucia osobistej godności; pruderia jest przesadą, manierą, dziwactwem, a niekiedy płaszczykiem zepsucia. Rozumna wstydliwość jest dla kobiety tarczą, samoobroną, jej siłą, jest jej szlachectwem[73].

Skąd kobieta ma czerpać siły, aby temu wszystkiemu sprostać, aby odpowiedzieć na swoje powołanie do budowania rodziny?[74] Przede wszystkim czerpie je ze swego serca, ze swej istoty, z miłości, którą ma dla swoich najbliższych. Dalej źródłem jej siły będą ci, którzy z jej sił korzystają, mąż i dzieci; będzie ich miłość. Istotnym źródłem jej siły będzie dla niej wiara, umacniana modlitwą i sakramentami. Tylko czy kobieta obarczona tyloma obowiązkami ma czas na długie modlitwy? Pobożności prawdziwej i fałszywej poświęciła Cecylia Plater-Zyberkówna odrębną broszurę[75].

Ludzie uważają – pisze – że pobożność polega na spełnianiu licznych praktyk religijnych, na przesiadywaniu w kościołach, na odmawianiu długich modlitw, na postach i pielgrzymkach. Stąd może być ona dostępna tylko zakonnikom i zakonnicom, a przynajmniej ludziom w podeszłym wieku i księżom[76]. To wszystko nie stanowi istoty pobożności. Pobożność jest to życie prowadzone według myśli i woli Bożej, jest to spełnianie Bożych przykazań; to są wprowadzane w czyn zasady Jezusa, zasady Jego Ewangelii; jest to duch Chrystusa przenikający wszystkie sprawy człowieka. Prawdziwa pobożność jest to królowanie Chrystusa w duszy, które ujawnia się na zewnątrz[77]. Podaje także w swej broszurze szereg praktycznych zasad dotyczących życia wewnętrznego, które będą pomocą w spełnianiu praktyk religijnych.

Chciałabym na zakończenie przytoczyć także poglądy hrabianki dotyczące tzw. „kwestii kobiecej”, a więc problemu równouprawnienia i emancypacji kobiet. Kwestie te Plater-Zyberkówna poruszała kilkakrotnie w swoich publikacjach, a niektóre z jej twierdzeń nie straciły nic ze swej aktualności.

W obecnych czasach kobieta doszła do samopoznania zarówno swojej wartości, jak i praw przysługujących jej jako człowiekowi. Ma więc w zupełności prawo wywalczania dla siebie i lepszego wymiaru sprawiedliwości w prawodawstwie, i większej wolności w czynie, i lepszych warunków bytu, i lepszej oceny swojej wartości w społeczeństwie. Błądzi jednak gdy zapomina o swoim zasadniczym powołaniu; o tym, że ze swej natury jest człowiekiem-kobietą; i że z tej racji, o ile przysługują jej odrębne prawa, to i ciążą na niej odrębne obowiązki[78]. Błądzi, gdy nie bierze pod uwagę różnicy natur mężczyzny i kobiety, co oczywiście nie oznacza wcale, że kobieta ma być istotą niższą od mężczyzny. Jest tylko od niego odmienną, ponieważ otrzymała od Stwórcy odmienne przeznaczenie i posiada w wyższym stopniu właściwe sobie zalety. „Czyż tony wiolinowe są mniej wartościowe od basowych, mniej znaczące, lub mniej potrzebne? Jedne bez drugich są niekompletne i dopiero razem połączone tworzą harmonię, piękną i kompletną”[79].

Otóż kobieta, w swoim ubieganiu się o przysługujące jej prawa człowieka, nauczyła się lekceważyć obowiązki człowieka-kobiety. Kobieta chce być dzisiaj adwokatem, inżynierem, posłem, ministrem, co oczywiście zapewnia jej wyższą pozycję w społeczeństwie, niż gdyby była niańką i kucharką. Ale kobieta daje życie człowiekowi i to, jakim on będzie w przyszłości, zależy w znacznej mierze od kobiety, od jego matki. Minister rządzi, ale kobieta rodzi i wychowuje przyszłego ministra. Przestaliśmy doceniać doniosłość macierzyństwa. Bywa, że same kobiety uważają macierzyństwo za upokarzającą i upośledzającą funkcję fizjologiczną, za ciężki obowiązek: noszenia płodu, rodzenia, a następnie pielęgnowania i wychowywania dziecka.

Kobieta powinna być kobietą i powinna strzec się małpowania mężczyzn. Powinna na nowo odkryć swoją kobiecość. Odkryć w sobie: ten zmysł macierzyński, troskliwość pamięci, subtelność uczucia, bystrość intuicji, wrażliwość, cierpliwość i łagodność, czułość serca, bezgraniczne poświęcenie i wreszcie odwagę, z jaką potrafi bronić przedmiotu swej miłości. Ważne jest również, aby mężczyźni przestali czuć się monopolistami pewnych zalet, takich jak: rozum, wiedza, dzielność, wytrzymałość, przedsiębiorczość, odwaga itd.[80]

Jakże prorocze okazały się jej słowa: „Być może, że ewolucja dziejowa doprowadzi kobietę do piastowania – na równi z mężczyzną – najwyższych urzędów, do zasiadania w parlamencie, do dzierżenia teki ministerialnej itp. I przyznaję, że i na tych nowych drogach – do tej pory zamkniętych dla kobiety – miałaby ona wiele do zdziałania, i że na wielu placówkach pracy [...] jej specyficzna inicjatywa, jej duch, jej współudział mogą być dla społeczeństw drogocennym nabytkiem, którego zatracać nie wolno”. We wszystkich tych placówkach kobieta mogłaby być zaczynem moralnym, jednakże placówka przy ognisku rodzinnym pozostanie dla kobiety najważniejszą ze wszystkich. I biada temu społeczeństwu, w którym zostanie to zatracone![81]

Cecylia Plater-Zyberkówna miała świadomość owego „geniuszu kobiety”, oraz wyczucie istoty powołania kobiety, o których pisze Ojciec Święty Jan Paweł II w Liście apostolskim Mulieris dignitatem: „Moralna siła kobiety, jej duchowa moc, wiąże się ze świadomością, że Bóg w jakiś szczególny sposób zawierza jej człowieka [...] Jednakże to zawierzenie odnosi się w sposób szczególny do kobiety – właśnie ze względu na jej kobiecość – i w sposób szczególny stanowi też o jej powołaniu [...] nasze czasy oczekują na objawienie się owego «geniuszu» kobiety, który zabezpieczy wrażliwość na człowieka w każdej sytuacji: dlatego, że jest człowiekiem!”[82] A jej program o odrodzeniu społeczeństwa przez kobietę jest odczytaniem tego znaku czasu, o którym mówi Orędzie Soboru Watykańskiego II do kobiet: „Nadchodzi godzina, nadeszła już godzina, w której powołanie niewiasty realizuje się w pełni. Godzina, w której niewiasta swoim wpływem promieniuje na społeczeństwo i uzyskuje władzę nigdy dotąd nie posiadaną. Dlatego też w chwili, kiedy ludzkość przeżywa tak głębokie przemiany, niewiasty przepojone duchem ewangelicznym mogą nieść wielką pomoc ludzkości, aby nie upadła”[83].



[1] Zob. G. Manteuffel, O starodawnej szlachcie krzyżacko-rycerskiej na kresach inflanckich, Lwów 1912, s. 38 i 48.

[2] Tamże, s. 40.

[3] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, mps, s. 1.

[4] Zob. G. Manteuffel, O starodawnej..., dz. cyt., s. 50.

[5] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 3.

[6] Zob. B. Załuski, Cecylja Plater-Zyberkówna. Życie i działalność wychowawczo-społeczna, Warszawa 1930, s. 8.

[7] U Izabeli i Michała hrabiów Plater-Zyberków był nim, przez kilkanaście lat, ks. Józef Łukaszewicz, jak to wynika z opublikowanych przez niego w Petersburgu i Wilnie pięciu mów pogrzebowych.

[8] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 2.

[9] Zob. C. Plater-Zyberkówna , Życiorys, s. 3.

[10] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 4.

[11] Zob. G. Manteuffel, O starodawnej..., dz. cyt., s. 50-51.

[12] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 5.

[13] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 5.

[14] F. Suchodolska, Cecylja Plater Zyberkówna. Pracownica Boża, Katowice 1936, s. 30-31.

[15] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 6.

[16] C. Plater-Zyberkówna , Życiorys, s. 6.

[17] Tamże, s. 6.

[18] Tamże, s. 7.

[19] O emancypacyi i równouprawnieniu kobiet, Warszawa 1893, s. 35.

[20] Zob. Szkoła Cecylii Plater-Zyberkówny 1883-1944, praca zbiorowa pod red. D. Palczewskiej i E. Krasnowolskiej, Warszawa 1987, s. 49-96.

[21] Zob. Szkoła..., dz. cyt., s. 44 i n.

[22] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 9.

[23] Zob. J. Dusza, Dzieje Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego w Chyliczkach, Warszawa 1991, s. 13.

[24] Zob. F. Suchodolska, Cecylja..., dz. cyt., s. 15-17.

[25] Tamże, s. 23-28.

[26] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 7-8 i 10.

[27] Zob. J. Dusza, Dzieje..., dz. cyt., s. 50.

[28] Zob. Szkoła..., dz. cyt., s. 493.

[29] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 9.

[30] W imię postępu i prawdy! Na przełomie, cz. I, O młodzieży i do młodzieży, Warszawa 1905, s. 7-8.

[31] Zob. B. Załuski, Cecylja ...,dz. cyt., s. 46-77.

[32] C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 9.

[33] Zob. B. Załuski, Cecylja..., dz. cyt., s. 25-26.

[34] Z cyklu odrodzenia. Ideał a młodzież, Warszawa 1908, s. 126-127.

[35] Zob. B. Załuski, Cecylja..., dz. cyt., s. 33-34.

[36] B. Załuski, Cecylja..., dz. cyt., s. 35-37.

[37] Zob. J. Bukowicz, Wprowadzenie. Życie i dzieła Autora „Dziennika”, w: Bł. Jerzy Matulewicz, Dziennik duchowy, Warszawa 1988, s. 16 i 20.

[38] Zob. B. Załuski, Cecylja..., dz. cyt., s. 44-46.

[39] Tamże, s. 27-28.

[40] Zob. P. Panasiuk, Cecylia Plater-Zyberk (1853-1920), praca magisterska, KUL, Lublin 1998, s. 133.

[41] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Życiorys, s. 11.

[42] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Istota i cel związków oraz treściwa informacya o katolickim związku kobiet Polskich, Warszawa 1908, s. 31-33.

[43] Zob. Tamże, s. 33.

[44] Tamże, s. 37.

[45] C. Plater-Zyberkówna, Istota i cel..., dz. cyt., s. 38.

[46] Zob. Początki katolickiego ruchu kobiecego w Polsce, Poznań 1930, zebrała i ułożyła H. Sołtanówna, s. 96-97.

[47] Zob. Jan Paweł II, List apostolski o godności i powołaniu kobiety Mulieris dignitatem, 30.

[48] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Z cyklu odrodzenia. Kobieta - ogniskiem w rodzinie, Warszawa 1914, s. 15.

[49] Tamże, s. 13.

[50] Tamże, s. 13.

[51] Zob. C.P.Z. [C. Plater-Zyberkówna], O trzech drogach życia czyli o powołaniu, Warszawa 1903, s. 9.

[52] Tamże, s. 13.

[53] C.P.Z. [C. Plater-Zyberkówna], O trzech…, dz. cyt., s. 16-22.

[54] Zob. Tamże, s. 25-29.

[55] Tamże, s. 41-45.

[56] C.P.Z. [C. Plater-Zyberkówna], O trzech…, dz. cyt., s. 54-59.

[57] Zob. O emancypacyi..., dz. cyt., s. 21.

[58] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 39-48.

[59] C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 39-41.

[60] Tamże, s. 32-33.

[61] Tamże, s. 107-109.

[62] C. Plater-Zyberkówna, Kobieta obywatelka, Warszawa 1913, s. 27.

[63] Tamże, s. III-IX.

[64] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 148.

[65] Tamże, s. 177-193.

[66] Tamże, s. 240.

[67] C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 196-223.

[68] Tamże, s. 220.

[69] Zob. Tamże, s. 249-260.

[70] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Wolno? Czy nie wolno?, Warszawa 1908, s. 7.

[71] Tamże, s. 10-11.

[72] Ideał a młodzież, dz. cyt., s. 68.

[73] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Wolno?..., dz. cyt., s. 24.

[74] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 277-278.

[75] Zob. C. Plater-Zyberkówna, O pobożności prawdziwej i fałszywej, Warszawa 1907.

[76] C. Plater-Zyberkówna, O pobożności, s. 8.

[77] Tamże, s. 9-10.

[78] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 18-19.

[79] O emancypacyi..., dz. cyt., s. 6-8.

[80] Zob. C. Plater-Zyberkówna, Kobieta – ogniskiem, dz. cyt., s. 20-24.

[81] C. Plater-Zyberkówna, Kobieta, dz. cyt., s. 25-26.

[82] Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, 30.

[83] Tamże, 1.

Brak komentarzy: