Bywa tak, że kontakt z Mistrzem jest trudny: szara codzienność i dni zlewające się w jedno,
ciemności serca, samotność, dynamika okoliczności kierują oczy wszędzie, tylko
nie ku Mistrzowi. Krok po kroku można oddalić się od tego, co stanowi codzienny
kompas. Patrzenie na Mistrza zostaje zasłonięte przez to, „co będziemy jeść,
pić, w co się przyodziewać”, czy mamy wszystko, co potrzebne na najbliższą
przyszłość i na nadchodzące wydarzenia, co jest do zrobienia jutro, pojutrze, w
najbliższy weekend.
I ślady Mistrza są w tym
wszystkim, ale trzeba chcieć je dostrzec. Może ten ślad to trudna prawda, która
pada z ust najbliższych, a która jest zupełnie niewygodna? Może to czas
choroby, przeziębienia? Może ciężar spadający znienacka na barki, który wymaga
zmiany wcześniejszych planów? A może jakieś trudne relacje rodzinne, dające o
sobie znać wtedy, kiedy chciałoby się je odciąć lub o nich zapomnieć? Może to perspektywa
zmian lub właśnie brak tej perspektywy wtedy, gdy się jej oczekiwało? Co Mistrz chce powiedzieć przez te wszystkie
wydarzenia? I kim właściwie jest ten Mistrz, że ma prawo w ten sposób
przemawiać? Czy nie lepiej byłoby, gdyby pytał w jakiś cywilizowany sposób, co
ja o tym wszystkim sądzę i czy się na to zgadzam?
Mistrz zna, rozumie sprawy mojego
życia, wie więcej, bardziej. Jest jak ojciec, który daje i przekazuje życie.
Aby zrozumieć Mistrza trzeba dać się ogołocić z własnej wiedzy, doświadczenia,
by przyjąć Jego naukę. I to nigdy nie jest proste.